valerianowy

Weszla do mieszkania zostawiajac klucze w przedpokoju. Wziela prysznic i w pizamkach w myszke miki wskoczyla do lozka z pudelkiem chusteczek i popcornem. Miala ochote na jakiegos wyciskacza lez wiec zdecydowala sie na tytanika.

Obudziła się na kanapie w salonie w płaszczyku i botkach na nogach. Kiedy tylko podniosła głowę poczuła pulsujący ból i to, że chyba właśnie dostała czterdziestosotpniowej gorączki. Rozebrała się i wskoczyła do łóżka biorąc uprzednio aspirynę.

zapukał, mimo że miał ochotę wejść bez pukania, jak zawsze. nagle nasunęło mu sie na myśl jak nawalił ostatnim razem i tym bardziej nie chciał tak włazić. lol.

- Otwarte! - krzyknęła z sypialni. Siedziała opatulona w pościel w misie a wokół niej walały się zużyte chusteczki. Wizyta w parku przy minus trzech stopniach nie była wcale takim genialnym pomysłem. I ciągle zastanawiała się co się stało z jej rowerkiem.

wszedł do sypialni, i zobaczył ten chaos czy coś.
- jesteś chora? - zapytał uśmiechając się. rzucił jej żelki na pościel, niech sobie zje. ale było kochany, wcale nie miał tych żelek ale je kupił specjalnie dla niej. i nie wziął gitary!

- Mhm - pokiwała głową tak, że nieporządnie związany kok na czubku głowy zakołysał się. - Dziękuję za żelki. Kochany jestes - uśmiechnęla sie i moze by go ucalowala gdyby nie bala sie ze go zarazi. Otworzyla paczuszke i zjadla zielonego żelka.

- zrobię ci herbaty. jakbym umiał, to ugotowałbym ci rosołek babuni - powiedział. ale nie umiał. a jego babunia robiła taki pyszny leczniczy rosołek. - co ty robiłaś że się tak załatwiłaś co?

- Szkoda, że nie jestes babunia. - powiedziała i rozesmiala sie gdy wyobrazila sobie edka w fartuszku i takich malych okularkach - Byłam wczoraj na... spacerze - powiedziała przypominajac sobie o wycieczcce rowerowej i spotkanym Fransie - Było troche zimno - uśmiechnela sie krzywo i kichnela.

poszedł zrobić jej herbatę, dodał nawet cytrynkę.
- pewnie w środku nocy - przewrócił oczami. nie mógł pojąc je głupoty - tak się załatwić, tuż przed sylwestrem! hehe. ;d

- Spędzę sylwester w łóżku z Audrey Hepburn. - wzruszyła ramionami. Jej plany co do szalonej nocy legły w gruzach i chyba bardzo sie tym przejela co byl widac po wyrazie jej twarz i zapytala edka gdzie spedza sylwestra tak z ciekawosci

- nie wiem, nie mam pomysłu. - liczył na jakiś występ, ale stwierdził w końcu że wyjdzie na desperata. pomyślał sobie, że audrey jest śliczna i w sumie mógłby wypożyczyć sobie śniadanie.

- Wiesz, że Aaron urządza impreze? Chociaż pewnie zrobi zlot graczy w Tibie - zaśmiała sie pocierając zaczerwieniony nos. Wzięła do ręki kubek z herbatą i dmuchnęła we wrzątek. - Siniak już zszedł - mruknęła patrzac na profil edka ktory jeszcze jakis czas temu byl poobijany - Powiesz mi w koncu co cie spotkalo?

- Twój ulubiony Aaron coś do mnie miał. - mruknął i wziął sobie żelkę. dodam, że jego niesamowite usta wyglądały super jak jadł ;d i zawsze. prawdę mówiąc Aaron strasznie się wkurzał ze Edek tyle czasu spędza z val. bo chciał ją zarwać, to jasne.

- To niemożliwe. Aaron nie byłby zdolny do tak prostackiego czynu jak on to zawsze nazywa - pokiwałą z niedowierzaniem głową. Chociaż w sumie Edek nigdy nie kłamał. Przynajmniej tak jej się wydawało. Ale to, że Aaron go pobił nie mieściło jej się w głowie. Wyjęła jednego żelka i nakramiła edka, bo chciała jeszcze raz spojrzec na jego jedzace usta

to nie było tak ze go pobił, no daj spokój. pobili się razem, tylko Edward dostał w twarz, a Aaron w brzuch i inne części ciała powiedzmy xd o, a kiedy go nakarmiła to dał jej buzi w palce bo to słodkie.
- nie zarzucaj mi kłamstwa, proszę. - powiedział spokojnie. nasunęło mi się, tak bez związku - miał zadbane dłonie, i tylko te opuszki lewej reki całe pozdrapywane i szorstkie.

- Załóżmy, że tak było. Aaron CIE POBIŁ. Ale dlaczego? - zapytała zainteresowana smakując tym razem filoetowego żelka. Ptem dotknęła niewielkiego zadrapania które jeszcze zostało na policzku edka. To był tylko pretekst by móc go dotknąć sobie.

- nie pobił mnie, pobiliśmy się razem - sprostował. - i nie załóżmy, tylko tak było. - troszkę się uniósł. i wolał nie mówić jej, jak Aaron powiedział że i tak przeleci ją pierwszy i jak nie spodobało mu się że mówi o valerie w ten sposób.

- Okej niech będzie - uśmiechnęła się, bo właśnie dostała smsa od aarona ale wolala tego nie pokazywac edwardowi. I nie była zadowolona, ze nie otrzymala odpowiedzi na swoje pytanie "dlaczego?" - Biedaku. - poglaskala go po policzku jakby to on najbardziej ucierpial w tej bitwie. Może po prostu nie spodziewala sie, ze edek jest takim chojrakiem

- całkiem nieźle sobie dałem radę. - na prawdę powoli się denerwował - a ten debil uważa że 'na pewno łatwo mu dasz dupy w najbliższym czasie i nikt już nie będzie się z niego śmiał bo straci dziewictwo z taką dupa jak ty" jeśli już pytasz. - połknął żelkę w całości. chyba miał trochę taki porywczy charakter z tej gry naszej wynika.

Jej żelka stanęła w połowie drogi do edka jamy ustnej i patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi wargami. Chyba sama nie wiedziała co powiedzieć. Musiała jeszcze przez chwilę przetrawić tą wiadomość by mogła ją lepiej zrozumieć. Ale co tu jest do rozumienia. Chyba nie mogła liczyć na nikogo. To tyle. Przyjaciele ją wystawiali. Jeden za drugim. I wtedy poszuła, że łzuy napływają jej do czou ale postanowiła ze nie pozwoli by teraz sie rozkleila

- to dupek, nie przejmuj się. - od dawna już ja ostrzegał, to właśnie przez niego najczęściej się kłócili. bo nigdy nie chciała uwierzyć że Aaron jest zdolny do 'tak prostackich słów i czynów'. Jednak Edward znał jego i jego pieprzonych rodziców troszkę lepiej niż inni. w końcu ojciec Aarona wystawił jego ojca w interesach. i od tej poty ich nienawidził.

"i od tej poty" xp
- Nieważne - spuściła głowę i wyrzucila zelka bo odeszla jej ochota na slodycze. Położyła się i przykryla posciela po sam czubek glowy. - Mam tego dość. Wszystkich! A ja mu ufałam! Kto jeszcze mnie tak zdradzi?! - krzyknela zachrypnietym glosem

mozilla mi nie poprawiła ;d
nie do końca wiedział co ma zrobić, no bo przecież też ostatnio nie był najlepszym przyjacielem. ale nigdy jej nie okłamał, to na pewno. w końcu usiadł na brzegu jej łóżka i zdjął jej kołdrę z głowy. przesunął dłonią po ramieniu val.
- spokojnie. - zamruczał i gładził ja po ramieniu.

- Mogę liczyć tylko na siebie i szekspira - powiedziała. Szekspir ot był jej pies rasy husky który spał gdzieś w salonie na kanapie, albo już i on zdążył uciec. Co było bardzo możliwe, bo zainteresował się ostatnio jakąś suczką rasy pudel. Dotyk edwarda sprawił jej przyjemność. To, że był przy niej było miłym gestem, ale i on nie byl wzorem

jasne że nie był wzorem; był tego świadomy. z drugiej strony zawsze starał się byc dla niej jak najlepszy, więc zrobiło mu sie przykro. tak jakby zanegowała tę masę lat razem. kiedy to usłyszał przestał jej dotykać. pomyślał sobie, ze skoro tak mówi to pewnie nie życzy sobie jego dotyku.