Bergian Park

Kolejny park, w którym znaleźć można trochę japońskiego klimatu. Nie zapominajmy tylko, że to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania.

usiadła na jakiejś ławce, paliła swoje pink elefanty. miała włosy w nieładzie i rozpięty płaszcz, ale nie było jej specjalnie zimno. no i nie wyglądała jakoś okropnie.

-siri! - zawołał radośnie, podchodząc do niej niemalże w podskokach. pochylił się bo był od niej wyższy, poza tym siedziała więc mimo wszystko musiał nad nią górować, a ja chyba zacynam pisać bez większego sensu, wybacz mi proszę - cześć - dodał jeszcze, całując ją w nieco wilgotny sposób w sam środek ust, chociaż chciał w policzek. przysięgam! a znali się ze szkoły.

-nathan!-uśmiechnęła się. miała dziś wyjątkowe szczęście i spotykała samych znajomych. liczyła jedynie na to, że nathan nie będzie chciał jej przelecieć. posunęła się, chociaż miał dużo dużo miejsca z drugiej strony-kupiłeś mi coś?-zapytała, bo chciała coś powiedzieć, a nic innego po świętach nie przychodziło jej na myśl.

-nie. to źle? chyba byłem zbyt pijany, żeby myśleć o prezentach. nienawidzę swiąt - przyznał jej się niechętnie, bo doskonale wiedział jak bardzo siri lubi prezenty + nie lubił sprawiać jej przykrości. zawsze traktował ją jak młodszą siostrę, którą chciał przelecieć, jednak nigdy tego nie zrobił. panował nad lędźwiami!

ahaa, jeszcze panował. siri nie była jakąś dziwką, czy coś, tylko czasem jej się zdarzało. i tylko wtedy, kiedy nie miała stałego chłopaka, a nie miała go prawie nigdy-nie źle, może być. nigdy nie mówiłeś, że nienawidzisz-zgasiła papierosa i wyjęła z torby rękawiczki, które dostała od matki. nie chciała się chwalić, po prostu zrobiło jej się zimno w ręce.

-nigdy nie pytalas, siri - odpowiedzial, wsciekajac sie na swojego makbuka bo nie bylo na nim polskich znakow. podniosl ja i posadzil sobie na kolanach, dmuchajac w jej wlosy. chlansko, chlansko chyba zaraz spadam chlac z koksami.

xddddddd, sori xd.
-nigdy nie lubiłeś się zwierzać, nathan-zaśmiała się, wyciągając paczkę papierosów. było jej zimno, a gdy było zimno, to paliła-możesz mi zapalić-zgubiła przed chwilą zapalniczkę i musiała go jakoś wykorzystać.

-voila - zaszpanowal swoimi zdolnosciami lingwistycznymi i uciekl w las, bo mnie wolaja, pa;8

no to znikła.

Siedziała na murku machając beztrosko nogami i paląc camela, ktorego wyludzila od jakiegos dziwnego pana w szarym prochowcu. Ogólnie nudziła się.

Przyglądał się v. z ukrycia. Może bardziej śledził jej papierosa, naprawdę nic dziwnego bo ostatnio rzucił palenie. Wyglądł teraz jak psychofan. Miał cholerną ochotę zapalić.

Po tym jak dokładnie obejjrzała swoje super tęczowe trampki które nijak nie pasowały do jej ołówkowej spódnicy i ecri koszuli rozejrzała się po najbliższych krzakach i musiała bardzo się przerazić widząc wygłodniałe spojrzenie marcusa który wyglądał jak psychopatyczny onanista.

Wyszedł z krzaków i nawet się ładnie i uroczo zarumienił <3. Dopiero teraz stwierdził, że zna valerie z corocznej imprezy charytatywnej organizowanej przez jego rodziców w Londynie. Pokiwał jej nieśmiało, było mu głupio z powodu tego podglądania.

Pomachała mu z przesadnym zaangażowaniem i uśmiechem po szóstki. Marcus zawsze wywoływał w niej odruch... macierzyński. Nie no bez przesady. Ale ją rozczulał. Zgasiła niedopałek na murku stwierdzając iż znów popadła w ten brzydki nałóg.

Usiadł koło niej na zimnym murku.
- Zimno mi w tyłek. - powiedział na przywitanie, jeszcze w między czasie pocałował ją w policzek. - Czemu siedzisz tu sama i palisz tego nieszczęsnego papierosa. Wiesz, że rzuciłem palenie! - uśmiechnął się do niej całkiem przyjacielsko.

Spojrzała na poczochrane włosy marcusa i przez chwilę myślała o jego ciepłym tyłku.
- Palę, bo nie jestem atrakcyjną kobietą wiesz? - zadała praktycznie pytanie retoryczne - A co do Twojego rzucania to widziałam jak wczoraj paliłeś za śmietnikiem kłamczuchu - uśmiechnęła się cwanie i trąciła swoim trampkiem jego but

- Jesteś atrakcyjna i masz bardzo ładny tyłek. - przyznał uczciwie. Zawsze mu się podobała, ale był trochę nieśmiały. - Matka mnie przyłapała wczoraj. Mam szlaban na czytanie książek. - powiedział ze smutkiem w głosie.

Roześmiała się głośno odchylając głowę do tyłu, a jej okulary spadły jej na czoło. Okulary nosiła tylko wtedy kiedy gubiła szkła kontaktowe lub chciała wyglądać poważnie.
- Marcus ile Ty masz lat? - ciągle śmieszyło ją to, że mimo swojego wieku nadal był całkowicie podporządkowany mamie. - głuptas - cmoknęła go w policzek, bo jak juz wspomnialam - rozczulal ja/

- Może i mam mało lat, ale będę dla ciebie dobrym mężem. Umiem zadbać o rodzinę. - powiedział całkiem poważnie, po chwili się roześmiał. - Ładnie Ci w okularach. - wymruczał jej do ucha. Ogólnie miał dziś bardzo dobry humor.

Przygryzła wargę muśniętą czerwoną szminką. Lubiła gdy ktoś mruczał jej do ucha. A mruczenie w wykonaniu Marcusa było nawet seksowne.
- Nie czaruj tak. Bo jeszcze się zakocham i co? - zapytała z niewinną miną kładąc obie dłonie na chudych kolanach

- Nie przeszkadzałoby mi to za bardzo. Wiesz chodzilibyśmy na romantyczne kolacje i inne te pierdoły. - uśmiechnął się szeroko, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu papierosów. Jednak nie przestał palić.

Valerie zawsze wiedziała, że Marcus jest kłamczuchem.
- Romantyczne kolacje są tandetne. - powiedziała krzyżując dłonie na piersiach. Wbrew pozorom wcale nie była romantyczką. Nie kręciły jej te wszystkie bzdury rodem z wichrowych wzgórz. Przesunęła się na murku by marcus mogl lepiej przeszukac kieszenie

- Ulżyło mi. Nie lubię chodzić do restauracji po tym jak dowiedziałem się co kucharze wrzucają do jedzenia. - pokiwał z obrzydzeniem głową. Nie powinien oglądać telewizji w towarzystwie swojej matki. Programy, które oglądała zdecydowanie go przerażały. Nie mógł znaleźć papierosów. - Co u Ciebie słychać? - zapytał bo martwił się o nią, była blada!

/tez ogladalas ten program na tvn style ostatnio? xp

- Poza tym, że facet wczoraj uciekł mi z łóżka to nic ciekawego. Jego penis nie polubil mi. - powiedziala troche markotnie. Nie wiem czmu zwierzala mu sie ze swoich seksualnych spraw, ale nie miala komu sie wyzalic. Po przeszukaniu swojej brazowej torby wyciagnela paczke marlboro i wreczyla ja markusowi. - Karm zwierzaka.