Metro

odczuła to, sama miała ochotę uchlać się w trupa i pójść spać. albo nie.
- miałam na to nadzieję, ze się w końcu zgodzisz. jakoś się umówimy. - uśmiechnęła się lekko.
chyba nie mam weny ;d

xdd - zgadzam się. daj mi tylko daj znać kiedy i gdzie, żebym mógł się jakoś psychicznie przygotować do błysku fleszy i tak dalej- zaśmiał się chcąc może trochę polepszyć nastrój jaki między nimi panował, bo coś im dzisiaj niezbyt rozmowa szła ;x.

- jakoś niedługo. jesteś pierwszym od wieków którego zrobię nie na czarnym. - uśmiechnęła się i posmyrała jego szalik na swojej szyi. - mogę ci go już chyba oddać - sama nie znała powodu dla którego w ogóle go chciała, ale zdjęła ten szalik z szyi i wspinając się na palce owinęła mu nim szyję.

- hm, miło mi słyszeć, że dołączę do grona wyjątków- uśmiechnął się przyglądając jej kiedy owijała mu szyję. szalik przez ten czas zdąrzył lekko przesiąknąć jej perfumami, które kevin właśnie poczuł.

- dodam że jest całkiem miły i miałam ochotę go sobie przywłaszczyć, ale za bardzo cię lubię - powiedziała z właściwą sobie bezpośredniością. - kupisz mi taki na urodziny co?

- oczywiście, tylko tuż przed twoimi urodzinami będę musiał wybrac się do Londynu, żeby go kupić- odparł, chcąc przygotować ją na to, że może już takiego samego nie dostać, bo kupował go jakiś czas temu.

- dobra, dam radę bez niego - powiedziała po chwili zastanowienia. - zjadłabym coś. - była głodna. cały dzień łaziła w poszukiwaniu tego obiektywu i tak wyszło, ze nic nie jadła.

- możemy gdzieś pójść i coś przekąsić- zaproponował. on niestety nie był dobry w gotowaniu, można powiedzieć, że był beznadziejny. nie liczył też, że christine umie gotować, więc restauracja była chyba jedynym wyjściem z tej sytuacji.

- tak tak. marzę o lasagne na przykład. albo mogą być frytki, wszystko jedno - chodziło jej właściwie tylko to, żeby zapełnić żołądek. nie ważne było czym, mogły byc nawet m&msy.

- w takim razie chodźmy, bo szczerze mówiąc sam jestem głodny- powiedział chwytając ją za rękę i poszli do restauracji.

Stała oparta o ścianę i przyglądała się jednemu z obrazków, który przypominał jej pewną reklamę środka na chorobę weneryczną już nie pamiętam na jaką.