Kino

kino kino więc i schody. siedziała więc na najwyższym stopniu, paląc papierosa i pijąc kawę z papierowego kubka. przyglądała się wszystkim i szukała kogoś jej znanego.

kevin ją zauważył, przechodząc gdzieś obok, ale nie zdecydował się podejść. obawiał się, że ma gdzieś schowanego ralpha, który znów przyczepi się do jego kurtki.

ralpha nie było, ralph był chory i został u sąsiadki. zauważyła kewina, a raczej jego kurtkę, trudno żeby jej nie pamiętała, ale nie była pewna czy tę kurtkę nosi kevin. więc siedziała i wgapiała się, tym razem tylko w niego, pijąc i paląc.

podszedł więc do niej troche niepewnie rozglądając się za ralphem. obkrążył ją dookoła i nawet troche mu ulżyło bo nigdzie go nie zauważył.
- cześć, siri- odparł juz uśmiechnięty od ucha do ucha.

-cześć-uśmiechnęła się, patrząc w górę-kevin-teraz była już pewna, że kevin to kevin. zgasiła papierosa, przyglądając się temu co robi-nie ma ralpha ze mną, jest chory-przypomniało jej się, że kevin bał się jej kota.

- o, naprawdę?- zdziwił się siadając obok niej, na schodku. pomyślał nawet, że ralph pewnie się tak spocił kiedy siri trzymała go owiniętego w koc, że aż się biedak przeziębił xd. - musisz koniecznie pójść z nim do weterynarza. bo jeszcze umrze- powiedział lekko przejęty.

-raczej nie umrze, nie może!-przeraziła się tą wizją, no bo jak to, ralph był jej najlepszym przyjacielem-pewnie pani jonsson pójdzie z nim do weterynarza, tak mi się wydaje-pokiwała pewnie głową i napiła się kawy.

- a jeśli nie, to co wtedy?- zapytał patrząc na nią. - sama powinnaś się tym zająć, naprawdę. nikt tego lepiej nie dopilnuje- stwierdził kiwając głową, bo był całkiem pewien tego co mówił. widział przecież, jak siri dbała o swojego kota.

-chyba masz rację-pokiwała głową i naprawdę się przejęła-chodź ze mną, pójdziesz, prawda?-wstała i wrzuciła kubek do kosza, który stał gdzieś obok-weźmiemy ralpha i pójdziemy do weterynarza, nie chcę iść sama-pomyślała, że jeśli pójdzie sama, to na pewno kot umrze i ona się rozpłacze, lub coś podobnego.

- jasne- odparł, chociaż nie lubił wizyt u weterynarza. i poszli i zaczniesz, wiem xd.