-to dobrze, próbowałam się dodzwonić do szpitala, ale mają tam jakąś awarię, trochę potrwa zanim cię tam przeniosą - pomyślała, że ma potwornego pecha. musiał zostać postrzelony akurat podczas awarii. xD
- Zawsze mam pecha. - powiedział zrezygnowany, gdy usłyszał o awarii. - Nie mam już dla kogo żyć [xd]. - no miał jeszcze kota, ale chodziło mu o istotę ludzką. - Nie mogę zostać w tym gabinecie, oszaleję.
-dasz radę. to znaczy musisz, nie masz innego wyjścia - spojrzała na niego trochę smutno, albo przepraszająco. nie wiem konkretnie jak. rozejrzała się po pomieszczeniu i doszła do wniosku, że wygląda jak żywcem wyciągnięte z planu jakiegoś horroru o psychicznym doktorze. aż tak bardzo nie mijała się z prawdą.